Międzynarodowy alert w sprawie małpiej ospy może być tylko kwestią czasu. W obliczu rosnącego zagrożenia Światowa Organizacja Zdrowia zwołała już specjalny komitet, a lekarze i naukowcy ostrzegają, że możemy mieć powtórkę z 2022 roku, kiedy wirus rozlał się m.in. po Europie i USA.
1. Alert w sprawie małpiej ospy
Nie tak dawno pisaliśmy o rosnącym zagrożeniu ze strony nowego i – jak podkreślają eksperci – bardziej śmiercionośnego szczepu wirusa małpiej ospy. Wirus mpox nie bez przyczyny znalazł się na nowej liście patogenów, które mogą wywołać kolejną pandemię, a Światowa Organizacja Zdrowia nie wyklucza wprowadzenia stanu zagrożenia zdrowia publicznego. Opinię w tej sprawie ma wydać międzynarodowy komitet ekspertów.O tym, jak dynamiczna i poważna jest sytuacja, świadczy fakt, że szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus zdecydował właśnie o powołaniu takiego zespołu i podkreślił, że zbierze się on najszybciej, jak to będzie możliwe.
We wpisie na platformie X podkreślił, że znajdą się w nim niezależni eksperci z różnych dziedzin.- Nowy groźniejszy szczep wirusa małpiej ospy słusznie wzbudził alert WHO, bo sytuacja wymaga pilnego monitorowania. W 2022 roku patogen w swojej łagodniejszej wersji był w stanie wywołać epidemię, powodując tysiące zakażeń na różnych kontynentach, więc teraz może się to powtórzyć – ostrzega w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.Nowy szczep mpox, który błyskawicznie rozprzestrzenia się w Afryce (do niedawna był aktywny w Demokratycznej Republice Konga, gdzie stał się przyczyną już14 tys. zakażeń i ponad 500 zgonów, a teraz atakuje również w innych krajach: Burundi, Kenii, Rwandzie i Ugandzie), atakuje i zabija skuteczniej niż jego poprzednik.
– Jego bardziej śmiercionośna wersja powoduje więcej ciężkich przebiegów i zgonów. Współczynnik śmiertelności jest wysoki w porównaniu z łagodniejszą wersją i wynosi już 3 proc. – podkreślała w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.
Ekspertka zwróciła uwagę, że w przypadku łagodniejszej wersji wirusa śmiertelność była dużo niższa – na poziomie 0,2 proc.- Przedostanie się bardziej niebezpiecznej wersji mpox z Afryki na inne kontynenty jest kwestią czasu. Nie zamkniemy przecież granic – dodała ekspertka.
2. Objawy łagodne, powikłania zagrażające życiu
– Wirus mpox zmutował i aktualnie znacznie lepiej wykorzystuje enzymy zawarte w ludzkich komórkach. Przez to może się znacznie szybciej namnażać, a tym samym szybciej przenosić, wykorzystując już nie tylko drogę kontaktów seksualnych, ale też bliski kontakt ze skórą. To powoduje, że może się błyskawicznie rozprzestrzeniać, zwłaszcza wśród dzieci – ostrzega w rozmowie z WP abcZdrowie dr Paweł Zmora, kierownik Zakładu Wirusologii Molekularnej Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu.- Musimy się więc przygotować na to, że nowy szczep MPXV może się rozprzestrzeniać znacznie szybciej niż wcześniejsze warianty. Niepokojący jest też cięższy przebieg zakażenia, a tym samym większy odsetek zgonów. Widać także zmiany w strukturze zgonów. Aktualnie mamy przewagę dzieci, podczas gdy wcześniej dominowały osoby z obniżoną odpornością, czy osoby starsze – dodaje ekspert.
Na zakażenie wirusem mpox może być narażony każdy, a powikłania mogą okazać się śmiertelne.
– Choć w trakcie poprzedniej epidemii wirus rozprzestrzeniał się przede wszystkim w środowisku MSM, czyli mężczyzn, którzy uprawiają seks z mężczyznami (podwyższone ryzyko dotyczy także kobiet z grupy sexworkers i ich klientów – przyp. red.), to zakażenia były również potwierdzane wśród kobiet czy dzieci. Teraz jest podobnie, a obniżona odporność jest dodatkowym czynnikiem ryzyka – wskazuje prof. Flisiak.
– Choć samo zakażenie wirusem może dawać objawy grypopodobne, to powikłania mogą być na tyle poważne, że zagrożą życiu. Szczególnie narażone mogą być osoby obciążone dodatkowymi chorobami, a także seniorzy i dzieci – ostrzega lekarz.
Wirus ten przenosi się przez bezpośredni kontakt, w tym drogą seksualną, ale też poprzez bliski kontakt ze skórą (co potwierdzają przypadki zakażeń wśród dzieci w wieku szkolnym). Do objawów, które może wywoływać mpox, należą typowe (choć mogą być zaostrzone) objawy infekcji wirusowej, m.in.: gorączka, bóle mięśni, bóle głowy ze specyficzną dla ospy wysypką (plamki, które przekształcają się w pęcherze).
Z kolei groźne powikłania obejmują m.in. problemy ze wzrokiem, zapalenie płuc czy zapalenie mózgu. Z kolei wśród kobiet w ciąży odnotowano przypadki poronień.
3. Diagnozuje tylko jedno laboratorium
Z oficjalnych statystyk Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB wynika, że w 2022 roku, kiedy wirus małpiej ospy wywołał epidemię, w Polsce potwierdzono 213 zakażeń (w całym ubiegłym roku zanotowano trzy takie przypadki, a od początku tego roku do końca lipca – sześć zakażeń. W rzeczywistości mogło być ich jednak znacznie więcej.
– Oficjalne polskie dane z 2022 roku dotyczące skali zakażeń były bardzo niedoszacowane. Prowadziliśmy wówczas badania ścieków pod kątem obecności oraz ilości wirusa mpox. Tylko w samym Poznaniu od lipca do grudnia zdiagnozowano ok. 20 przypadków, niemożliwe więc, by w ciągu całego roku było ich w całym kraju tylko 213 – zaznacza dr Zmora.
– Nie każdy chciał się badać, część osób mogła przechodzić zakażenie skąpoobjawowo, a niektórzy bali się stygmatyzacji i nie zgłaszali się do lekarza – dodaje wirusolog.Diagnostyka pod kątem tego patogenu nie była i nadal nie jest szczególnie rozwinięta.
– W Polsce jest tylko jedno laboratorium, które testuje pod kątem małpiej ospy. To znacznie wydłuża diagnozę i rozpoczęcie leczenia. W tym czasie mogą się już zarazić kolejne osoby – podkreślał wówczas w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Paweł Grzesiowski, szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Od tego czasu pod względem diagnostyki małpiej ospy w Polsce niewiele się jednak zmieniło.
– Testowaniem pod kątem wirusa małpiej ospy zajmowało się w Polsce jedno laboratorium i w przypadku naszego kraju, gdzie epidemia szybko wygasła, nie było potrzeby poszerzania tej bazy. Jeśli jednak WHO zdecyduje o wprowadzeniu stanu zagrożenia o zasięgu międzynarodowym, za czym pójdą konkretne wytyczne dotyczące m.in. profilaktyki, być może trzeba będzie podjąć dodatkowe działania, by zminimalizować zagrożenie – zaznacza prof. Flisiak.
Dr Zmora tłumaczy, że osoby, które zostały zaszczepione przeciwko ospie prawdziwej, są w blisko 100 proc. chronione przed zakażeniem wirusem mpox, bo to wirusy blisko spokrewnione.- Problem w tym, że młode pokolenie nie było szczepione przeciwko tej chorobie. Została ona wyeliminowana w latach 80., właśnie dzięki powszechnym szczepieniom, więc obecnie już się ich nie prowadzi (Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła to w 1980 roku i w związku z tym wycofano szczepienie przeciw ospie prawdziwej z kalendarza szczepień ochronnych – red.) – zaznacza wirusolog.
– Z drugiej strony może należałoby do nich wrócić, bo szczepionka przeciwko mpox nie jest dostępna w Unii Europejskiej. Formalności związane z jej rejestracją jeszcze się nie zakończyły – dodaje ekspert.
źródło:portal.abczdrowie.pl